Wreszcie przyszła wiosna w pełni i długo oczekiwane przez nas zielone i kolorowe nowalijki. Czy są zdrowe? Co jeść, a na co uważać? Na co lepiej poczekać, a z czym się spieszyć?
Koniec kwietnia i początek maja to sezon na szparagi. To warzywo występuje w dwóch odmianach: białej i zielonej. Zielone są bardziej wyraziste w smaku, pojawiają się wcześniej, gotuje się je krócej i nie wymagają obierania
Natomiast białe należy oskrobać, gotuje się je odrobine dłużej, bardziej nadają się na zupy.
Wszystkie, bez względu na kolor, zawierają kwas foliowy, witaminę C i rutynę oraz mnóstwo soli mineralnych. Są one niskokaloryczne. Można je gotować, dusić, gotować na parze, grillować, a także jeść na surowo.
Sezon na te warzywa jest niezwykle krótki, a ze względu na dużą zwartość wody, nie mrozimy ich, zatem nie możemy się nimi cieszyć w pozostałych miesiącach roku. Są, co prawda dostępne także szparagi konserwowe, w zalewach, ale to nie jest już ten smak, no i oczywiście nie te same wartości odżywcze.
Z utęsknieniem czekamy też na młode ziemniaki. Oczywiście najlepsze będą te polskie.
Zasada jest taka, że im krótszą drogę pokonuje produkt od jego wytworzenia na nasz talerz tym jest zdrowszy i bardziej wartościowy.
Ziemniaki, które pojawiają się najwcześniej, pochodzą z Cypru, Grecji, Egiptu, Maroka. Nie ma w nich niczego trującego, ale niejeden smakosz powie, że nie równają się naszym polskim. Ponadto wraz z czasem w transporcie, tracą one cenną witaminę C, która się zwyczajnie utlenia.
Ziemniaki jak i inne nowalijki, na które tak czekamy od od pierwszych promieni wiosennego słońca, są sztucznie pobudzane do szybszego wzrostu. Skoro jest popyt to musi być podaż.
Podczas transportu, często w w wysokich temperaturach i przy niewielkim dopływie tlenu, z azotanów użytych do stymulacji wzrostu, powstają szkodliwe dla zdrowia azotyny, a z tych z kolei mogą powstać rakotwórcze nitrozoaminy.
Kolejny produkt, który bardzo krótko możemy pozyskiwać, jako świeży to kurki. Ich sezon to koniec maja do początków lipca, w zależności od regionu kraju. Na szczęście kurki można suszyć i mrozić, więc jest możliwe czerpanie z nich radości również zimą czy jesienią. Jednak świeżo zebrana, pachnąca lasem kurka dodana do jajecznicy lub po prostu usmażona na maśle to uczta dla podniebienia.
Warto, zatem korzystać z tego, co oferuje nam wiosna, ale czasem trzeba uzbroić się w cierpliwość i poczekać na lokalne produkty. I niekoniecznie ze względu na patriotyzm, ale przede wszystkim na zdrowie.