Legendy miejskie to historie, które słyszał każdy z nas. Zawsze opowiadający je zarzeka się, że przytrafiła się ona jego sąsiadowi, ojcu, babci, a czasami nawet jemu samemu.
Pojęcie legendy miejskiej (ang. Urban legend) stworzył w w 1968 roku Richard Mercer Dorson – amerykański folklorysta.
Jedną z pierwszych legend miejskich w USA była opowieść o żyjących w nowojorskich podmiejskich kanałach, gigantycznych aligatorach albinosach.
Aligatory miały być wypuszczone, jako malutkie, a w kanalizacji osiągnęły gigantyczne rozmiary, a z powodu braku światła stały się białe.
W wielu przypadkach legenda miejska zawiera niewielkie ziarno prawdy, a reszta to szczegóły dodane po to, aby wywołać zainteresowanie, strach, zazdrość lub rozbawienie u słuchacza. Fakt, że bohaterem tych opowieści jest znajomy znajomego sprzyja uznawaniu ich za autentyczne, oraz ułatwia ich dalsze rozpowszechnianie. Słuchacz myśli, bowiem, że skoro ta ciekawa historia wydarzyła się jakiemuś tam człowiekowi to może on bez problemu podać ją dalej, czyniąc bohaterem swojego sąsiada, czy szwagra. I tak legenda idzie w świat, często nabierając po drodze dodatkowych, ubarwiającą ją szczegółów.
Opowieści takie ewoluują także przez lata, biorąc pod uwagę czasy, w jakich żyjemy. W czasach wojny krążyła historia o Żydach porywających polskie dzieci na macę. W czasach PRL- u była to Czarna Wołga, a w niej porywaczami byli radzieccy dygnitarze. W obecnych czasach jest to karetka lub po prostu tajemniczy samochód, ewentualnie człowiek porywający dzieci na narządy. Oczywiście w każdej sytuacji opowiadający taką niesamowitą i przerażającą historię widział lub przydarzyła się ona komuś ze znajomych.
Czasami zdarza się, że taka legenda trafia do mediów, najczęściej wywołując śmieszność rozpowszechniających ją dziennikarzy. Jednak są osoby, które w takie historie nadal wierzą.
Słynną historią, która trafiła do mediów i czasem nadal jest podawana dalej na portalach społecznościowych, jest ta o pracowniku wielkiego koncernu produkującego napoje( nazwa zmienia się na przestrzeni lat), który będąc chorym na AIDS zaraził wirusem HIV napoje, których partia trafiła na rynek. Miała być to zemsta za zwolnienie.
Ludzkości od zawsze towarzyszyły bajania, podania, opowiastki i ludowe klechdy. Dziś ich funkcję przejęły właśnie miejskie legendy. Niektórzy ludzie potrzebują takiego połączenia plotki z sensacją, bo doskonale zaspokaja ona ich potrzebę napięcia, lekkiego strachu oraz chwilowego bycia w centrum uwagi towarzystwa.