Czy rzeczywiście powinniśmy się bać dodatków do żywności, co to są konserwanty i czy wszystkie E są złe? Jak kupować świadomie, jak nie dać się naciągnąć?
Wiele osób poszukuje na półkach żywności z napisem „bez konserwantów”. Niestety większość z takich napisów to jedynie chwyt marketingowy. Konserwanty to z definicji, substancje chemiczne zapewniające żywności trwałość, poprzez pozbycie się grzybów, pleśni i bakterii. Najstarszym znanym ludzkości konserwantem jest sól. Tak, NaCl, czyli zwykła sól kuchenna, a ten składnik zawiera większość produktów. Świadome kupowanie, zatem polega na analizowaniu składów produktów, aby móc sprawdzić, co produkt rzeczywiście zawiera. Na szczęście dziś mamy do pomocy różnego rodzaju aplikacje, które po zeskanowaniu kodu umieszczonego na produkcie lub jego nazwy, pokazują, jakie dodatki się w nim znajdują oraz czy mogą być potencjalnie szkodliwe.
Potencjalnie szkodliwe może być wszystko, zwłaszcza, jeśli jest jedzone w nadmiarze. Największy problem z dodatkami oznaczonymi symbolami E to alergie. Masa różnych polepszaczy do żywności może ze sobą reagować i powodować uczulenia, a także inne skutki uboczne, takie jak wzdęcia, zaparcia, zgagi, bóle głowy. Nie wynika to wprost z ich szkodliwości, jako takiej, bowiem wszystkie te substancje są przebadane i dopuszczone do spożycia. Wynika to z ich nadmiaru, bo często ten sam dodatek mamy w kilku produktach, które zjadamy dzień w dzień.
Pierwszą zasadą zdrowego żywienia, jest kupowanie produktów jak najmniej przetworzonych, bo wtedy mamy pewność, że do ich produkcji nie musiał być dodawany nadmiar konserwantów. Oznacza to jednak też to, że są to produkty z krótszą datą przydatności do spożycia, a co za tym idzie również droższe, bo ich produkcja i dystrybucja wymaga większych nakładów finansowych i siły roboczej. Jednak zdrowie i dobre samopoczucie jest warte większych nakładów finansowych.
Kolejna zasada świadomej konsumpcji to żywienie zgodnie z porami roku, czyli kupowanie produktów sezonowych. Wówczas są one najświeższe, najzdrowsze i oczywiście również, najtańsze. Kupowanie produktów polskich to nie tylko przejaw patriotyzmu, ale rozsądku, bo jadące do nas wieloma środkami transportu pomidory czy ziemniaki z Egiptu lub Cypru, tak naprawdę dojrzewają na ciężarówkach, a zabezpieczane są różnymi środkami chemicznymi na czas jazdy, co niekoniecznie musi odbić się dobrze na naszym zdrowiu. Poza tym nic nie zastąpi świeżych, pachnących słońcem pomidorów lub posypanych koperkiem, swoiskich młodych ziemniaków.