Nie wyobrażamy sobie już świata bez możliwości kupowania przez Internet. W sieci możemy kupić wszystko: produkty i usługi. Robimy w ten sposób zakupy żywnościowe, ubraniowe. Coraz więcej sklepów oferuje swoje towary w Internecie. Czym taka sprzedaż różni się od takiej w stacjonarnym sklepie? Jakie mamy prawa, a jakie mamy obowiązki?
W związku z tym, że towaru nie możemy dotknąć, obejrzeć i przymierzyć to zostało wprowadzone prawo, które pozwala na odstąpienie od umowy w ciągu 14 dni i to bez podawania przyczyny. Termin ten to dni kalendarzowe i co do zasady liczy się od dnia objęcia przedmiotu w posiadanie, czyli od odebrania go od kuriera lub listonosza. Uwaga! Jeżeli sprzedawca nie poinformuje nas o owych 14 dniach na zwrot, czyli jeśli taka klauzula nie widnieje przy zamówieniu to ten czas, zwany czasem do namysłu wydłuża się aż do 12 miesięcy, na podstawie artykułu 29 Ustawy Prawa Konsumenta. Aby skorzystać z tego uprawnienia musimy być w chwili zawarcia umowy sprzedaży – konsumentem, czyli osobą fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej, natomiast sprzedawca musi być przedsiębiorcą.
Kolejnych 14 dni, przedsiębiorca ma na zwrot poniesionych przez nasz kosztów zakupów, ale uwaga! To konsument ponosi opłatę za zwrot towaru do sprzedawcy, czyli to my płacimy za odesłanie towaru do sklepu. Będziemy też obciążeni wszelkimi dodatkowymi opłatami, ponad koszty najtańszej na rynku przesyłki, czyli płacimy za terminowe doręczenie, pobranie, ubezpieczenie itd.
Co nie podlega zwrotowi nawet podczas zakupu na odległość?
Towary łatwo psujące się i mające krótki czas przydatności do spożycia, czyli co do zasady – żywność. Produkty, których opakowanie naruszymy, a może mieć to wpływ na ich właściwości, czyli np. otwarcie puszki z jedzeniem dla zwierząt, czyni je niezdatnym do dalszej sprzedaży, a więc nie możemy już dokonać zwrotu. Natomiast, jeśli kupimy książkę to jak najbardziej możemy ją odpakować i dopiero zadecydować o jej zwrocie.
Tu warto podkreślić, czym jest zwrot, a czym jest reklamacja. Zwrot z zasady nie musi zawierać uzasadnienia. Możemy zwrócić towar, bo się nam po prostu, kolokwialnie mówiąc, odwidziało Reklamować możemy wszystko, również towar, który został przez nas otwarty. Trudno, bowiem stwierdzić, że kupiony przez nas serek jest zepsuty, jeśli go nie otworzymy.
Odradzam firmę ProLine!
Sprawa wygląda następująco:
Zamówiłem towar przez internet wraz z usługą montażu, ale jak się okazało, ktoś z serwisu, kto zajmował się składaniem tego zestawu albo był upośledzony, albo nie miał nigdy nic wspólnego z montażem tego typu urządzeń.
Sprzęt, który dotarł do mnie podłączyłem i ku mojemu zdziwieniu nie odpalił się prócz działających wentylatorów (jak się później okazało które były też nieodpowiednio zamontowane).
Nic dziwnego, że komputer nie działał, jak został tak bezczelnie z „buta” potraktowany
Postanowiłem, więc zwrócić sprzęt, który ani nie jest sprawny, ani należycie poskładany, no i naraża mnie na dodatkowe koszty, właśnie serwisowe (gdy zajdzie taka potrzeba, to za każdym razem muszę na własny rachunek go odsyłać).
Oczywiście zachowałem termin 14 dni na odstąpienie, ale jak to zwykle bywa jak spory pieniądz wchodzi w grę to wszelkie zasady moralne już nie mają znaczenia – odmówili przyjęcia towaru. W banku wypowiedziałem raty i umowa została zamknięta skutecznie.
Ani nie podjęli się serwisu ani ja tego sprzętu nie posiadam już prawie miesiąc.
Ewidentny brak szacunku do klienta i na dodatek zasłaniają się RODO w kontakcie z nimi, przez co strasznie utrudniony jest kontakt z kimkolwiek z tej „wspaniałej” firmy.
Sprzęt za 5K do najtańszych nie należy, co nie?
Takich sytuacji jak moja pewnie jest wiele, warto je nagłaśniać.
PS: zero postawy proklienckiej (jednostronne maile jeśli już jakaś odpowiedź padnie, ale tylko z żądaniami i narzucaniem swojej racji), nie można nawet innym kanałem niż mail poczta z nimi się skontaktować.